orange tree / drzewko pomaranczowe





I love citrus fruits. I still remember the taste and smell of my first lemons, oranges or mandarines. For a child brought up in the times of communism that was a big thing!

A rare delicacy, on a rare occasion. I was lucky my Mum managed a grocery store back in the day and had access to many commodities available under the counter (coffee, chocolate...) which were great for barter with fellow shop assistants in other shops.

Those were the (weird) days. No foreigner will ever understand that. Neither will a compatriot born in the 90s or beyond.

And I am still fond of the citrus fruits. I saw orange tree plantations in Portugal a few years ago and I desired to own an orange tree ever since. My dream came true a few months ago when the Love of my life bought one for my birthday :)

-we planted it together in the garden. We take care of it, water it and I take pictures regularly to see how it grows. I don't think we our own crops this winter, even though there are some 5 or 6 fruits on the tree, but they are more of a size of mandarines than oranges. Nevertheless, I look forward to the winter of 2018.

In the meantime I will revel just by looking at orange (and lemon) trees around, which to my utter delight are basically in every garden!
Uwielbiam cytrusy. Do dzis pamietam smak i zapach pierwszych cytryn, pomaranczy czy mandarynek. Dla dziecka wychowanego w dobie komunizmu, to bylo "cos".

Prawdziwy rarytas, rzecz od swieta. Mialam to szczescie, ze Mama byla w tamtych czasach kierownikiem sklepu spozywczego i miala dostep do wielu towarow "spod lady", ktore byly swietna moneta w handlu wymiennym z ekspedientkami w innych sklepach.

Takie czasy. Nie zrozumie tego zaden obcokrajowiec ani rodak mlodszego pokolenia, zwlaszcza urodzonego w latach 90 i pozniej.

Sentyment do cytrusow pozostal. Odkad kilka lat temu w Portugalii zobaczylam gaj pomaranczowy, zapragnelam zostac posiadaczka wlasnego drzewka owocowego. Moje marzenie niedawno sie spelnilo. Moj Ukochany na ostatnie urodziny kupil mi właśnie drzewko pomarańczowe :)

Posadziliśmy je razem w ogrodzie, doglądamy, podlewamy, a ja regularnie pstrykam zdjęcia, żeby zobaczyć jak rośnie. Tej zimy swoich owoców raczej jeszcze jeść nie będziemy, jest ich co prawda 5 czy 6, ale rozmiarem bardziej przypominają mandarynki niż pomarańcze. Niemniej jednak, cieszę się już na myśl o zimie 2018.

W międzyczasie będę się upajać widokiem drzewek pomarańczowych (i cytrynowych), które można znaleźć, ku mojej uciesze, w praktycznie każdym przydomowym ogródku!


Follow Me on Pinterest
Follow dreampackandgo on Twitter

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz