Unplugged / Bez pradu



Przez 77 godzin w tygodniu Dolina Katmandu pogrąża się w egipskich ciemnościach. No dobra, przesadzam z tymi ciemnosciami, ale tylko odrobinę.

Połowa z tego czasu przypada w ciągu dnia, część domostw wyposażona jest w generatory napędzane olejem napędowym a na każdym rogu można kupić świeczki, zapałki lub zaopatrzone w akumulatory lampy i latarki, które można pozniej dowolnie doładowywać.

Idąc z czasem, z postępem, z osiągnięciami, jak głosił slogan starej reklamy, Nepalczycy dorobili się nawet aplikacji na smartfony, która przypomina o naładowaniu urządzeń godzinę zanim na nowo wyłączą prąd.

Lubię wyzwania i choć na wieść o owych przerwach w dostawie prądu, bedac jeszcze w Europie, bez wahania odpowiedziałam, że "będziemy żyć jak oni", to w głębi duszy miałam jednak pewne wątpliwości.

Okazuje się, że zupełnie niepotrzebnie, bo bardzo szybko przestawiliśmy się na tutejszy "system". A poza tym, dom w blasku świec wygląda bardzo przytulnie i romantycznie. Nie da sie jednak ukryc, ze na dluzsza mete to dosc kosztowna zabawa... Zwlaszcza gdy uzywa sie ich codziennie w ilosciach polhurtowych.

Skąd w ogóle to całe zamieszanie z prądem?

Niedostateczna podaż zmusza tutejszy rząd do wdrażania rotacyjnego systemu przerw w dostawie prądu. Dolina, podobnie jak i reszta kraju podzielone są administracyjnie na 7 grup obejmujących poszczególne dzielnice/miejscowości, ktore obsługiwane przez różnych dostawców.

Każdego dnia prąd wyłączany jest dwukrotnie na kilka godzin (średnio od 4 do 6) co daje w sumie od 9 od 11 godzin na dobę.

Z podobnym problemem borykaja sie m.in. wladze RPA, Pakistanu, Ghany, Bangladeszu czy Zimbabwe.

Gdy pisalam ten post w styczniu nie było prądu 70,5 h tygodniowo, później, wraz z końcem zimy zwiększono przerwe do 77, ale za to od poczatku marca nas rozpieszczają i prądu brakuje "jedynie" 67 godzin tygodniowo!
Przez 77 godzin w tygodniu Dolina Katmandu pogrąża się w egipskich ciemnościach. No dobra, przesadzam z tymi ciemnosciami, ale tylko odrobinę.

Połowa z tego czasu przypada w ciągu dnia, część domostw wyposażona jest w generatory napędzane olejem napędowym a na każdym rogu można kupić świeczki, zapałki lub zaopatrzone w akumulatory lampy i latarki, które można pozniej dowolnie doładowywać.

Idąc z czasem, z postępem, z osiągnięciami, jak głosił slogan starej reklamy, Nepalczycy dorobili się nawet aplikacji na smartfony, która przypomina o naładowaniu urządzeń godzinę zanim na nowo wyłączą prąd.

Lubię wyzwania i choć na wieść o owych przerwach w dostawie prądu, bedac jeszcze w Europie, bez wahania odpowiedziałam, że "będziemy żyć jak oni", to w głębi duszy miałam jednak pewne wątpliwości.

Okazuje się, że zupełnie niepotrzebnie, bo bardzo szybko przestawiliśmy się na tutejszy "system". A poza tym, dom w blasku świec wygląda bardzo przytulnie i romantycznie. Nie da sie jednak ukryc, ze na dluzsza mete to dosc kosztowna zabawa... Zwlaszcza gdy uzywa sie ich codziennie w ilosciach polhurtowych.

Skąd w ogóle to całe zamieszanie z prądem?

Niedostateczna podaż zmusza tutejszy rząd do wdrażania rotacyjnego systemu przerw w dostawie prądu. Dolina, podobnie jak i reszta kraju podzielone są administracyjnie na 7 grup obejmujących poszczególne dzielnice/miejscowości, ktore obsługiwane przez różnych dostawców.

Każdego dnia prąd wyłączany jest dwukrotnie na kilka godzin (średnio od 4 do 6) co daje w sumie od 9 od 11 godzin na dobę.

Z podobnym problemem borykaja sie m.in. wladze RPA, Pakistanu, Ghany, Bangladeszu czy Zimbabwe.

Gdy pisalam ten post w styczniu nie było prądu 70,5 h tygodniowo, później, wraz z końcem zimy zwiększono przerwe do 77, ale za to od poczatku marca nas rozpieszczaja i prądu brakuje "jedynie" 67 godzin tygodniowo!


Follow Me on Pinterest
Follow dreampackandgo on Twitter

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz