I miss / brakuje mi (1)



I love Nepal and I feel great here, but still I miss having an unlimited access to some of my favourite European goods.

Like coffee for example. Especially the one they serve in Portugal. A bica, strong and full of aroma is on my mind all of the time. I dream about it day and night (well, it sounds like lyrics from a tacky pop song, but it`s true). I`m counting days to be able to have this divine bittersweet taste in my mouth again.

In Kathmandu, for a good fairly decent cup of coffee you have to pay at least a few bucks. After a couple of months of life here on a restricted budget, being used to the real local prices it sounds like an excessive extravagance even for a coffee lover like me.

Too expensive for this part of the world if you ask me and far too overcrowded with tourist to my liking, especially now in high season. I choose the company of Nepali folks over tourists any time, and the sound of the Nepali language is music to my ears. Don`t get me wrong, I`m not anti-tourist at all. I just didn't come here to spend time with them, let alone wrestle for a place in a restaurant or zigzag among them to reach my coffee table.

I have nothing else to do but (im)patiently wait for my Portuguese coffee and in the meantime sip deliciously sweet masala tea (black tea mixed with spices, a local delicacy), bearing in mind what Oscar Wilde once said: "to await pleasure is pleasure itself".
Kocham Nepal i świetnie się tu czuję, ale mimo wszystko brakuje mi tu pewnych rzeczy, do których miałam nieograniczony dostęp w Europie.

Kawy na przykład. Zwłaszcza tej, serwowanej w Portugalii. Bica, mocna i aromatyczna śni mi się po nocach. Marzę o niej na jawie i śnie (hm, zabrzmiało to jak tekst tandetnej piosenki, ale to prawda). Liczę dni, aby znów móc poczuć w ustach ten niebiański lekko gorzki smak.

Za dobrą w miarę przyzwoitą kawę w Katmandu trzeba zapłacić co najmniej kilka dolarów. A to, po kilku miesiącach życia tutaj, gdy ma się do dyspozycji ograniczony budżet i po przyzwyczajeniu się do cen lokalnych produktów, brzmi jak nadmierna rozrzutność, nawet dla takiego kawosza jak ja.

Zbyt drogo, jak na tę część świata i zdecydowanie zbyt tłoczno na mój gust. Zwłaszcza teraz, gdy sezon w pełni. A od oglądania gęb turystów wolę sto razy towarzystwo nepalczyków i melodyjny dzwięk ich języka. Nie zrozumcie mnie źle, naprawdę nie mam nic przeciw turystom. Ja po prostu nie przyjechałam tutaj spędzać z nimi czas ani tym bardziej boksować się o miejsce w restauracji czy przemieszczać miedzy nimi slalomem, aby dotrzeć do mojego stolika w kawiarni.

Nie pozostaje mi więc nic innego jak cierpliwie czekać na moją kawę, a w miedzyczasie popijać pyszną, bardzo słodką masala tea (czarną herbatę z dodatkiem specjalnie dobranych przypraw, będącą lokalną specjalnością), majac w pamiEci słowa Oskara Wilde'a "oczekiwanie na przyjeność jest też przyjemnością".


Follow Me on Pinterest
Follow dreampackandgo on Twitter

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz